Misión de Bucareli, opuszczony klejnot w Sierra Gorda (Queretaro)

Pin
Send
Share
Send

W środkowej części Republiki Sierra Madre Oriental rozgałęzia się przez część stanu Querétaro i tworzy tak zwaną Sierra Gorda. Zanurzona w tej surowej i żywiołowej naturze, misja Bucareli kryje się, pozostałość po naszej historii, która ma zniknąć.

W środkowej części Republiki Sierra Madre Oriental przechodzi przez część stanu Querétaro i tworzy tak zwaną Sierra Gorda. Zanurzona w tej surowej i żywiołowej naturze, misja Bucareli kryje się, pozostałość po naszej historii, która ma zniknąć.

Zachęceni pomysłem poznania jej, rozpoczęliśmy żmudną i długą podróż. Przed nami była majestatyczna i kontrastowa roślinność, od półtropikalnych lasów po niemal pustynne. Początki gór wyznaczały miasta Ezequiel Montes, Cadereyta i Vizarrón.

Pierwszym miastem, z którym się spotkaliśmy, był Vizarrón. Uderza w tym fakt, że elewacje domów są wykonane z kamieniołomu i marmuru, co nadaje im niepowtarzalny wygląd „małych zamków”. Również na ulicach znajdują się kamieniołomy i marmur, ponieważ ten rodzaj materiału, który w innych miastach może wydawać się luksusem, jest bardzo powszechny, ponieważ na dużej części obszaru znajdują się kopalnie granitu, marmuru, marmuru i kamieniołomów.

Droga do Jalpan, trudna ze względu na liczne zakręty między klifami i górami, stopniowo przybliżała nas do punktu, który przykuł nasze zainteresowanie.

W Jalpan trzeba było kupić zapasowe paliwo, ponieważ w tak odległym miejscu prawie niemożliwe jest uzupełnienie zapasów. Cieszyliśmy się chłodnym zachodem słońca i promieniami słońca, kiedy nagle na naszych oczach ukazał się piękny spektakl: mgła zaczęła stopniowo pokrywać góry, nadając im wygląd wysp, które „pływały” wśród różnych odcieni błękitu; nawet wiatr zdawał się kołysać mgłą na szczycie, jakby to było morze smagające brzegi wyspy.

Mogliśmy godzinami kontemplować ten wyjątkowy spektakl, ale musieliśmy zachować ostrożność i kontynuować podróż w słońcu, ponieważ chodzenie po tych miejscach w całkowitej ciemności jest bardzo niebezpieczne.

BRAMA NIEBA, GRANICA NIEZNANEGO

Po chwili na szosie przekroczyliśmy „bramę nieba”, zejście między górami na dół do Bucareli, tak zwane, ponieważ jest to fragment, na którym widać tylko błękit nieba, wyznaczający granicę drogi z nieznanym. Podczas zejścia, Rubén i Pedro, dwaj nasi towarzysze, postanowili przejechać resztę na rowerze, ponieważ miejsce to jest odpowiednie dla miłośników kolarstwa górskiego.

Trzy godziny marszu i docieramy do punktu, w którym krajobraz robi wrażenie: w górę góry ok. 300 m wysokości, w dół, w głębi prawie 200 m przepaści, płynie rzeka z niewzruszonym szeptem łagodnie.

W świetle zachodzącego słońca roślinność nabiera czerwonawych odcieni, magiczna panorama, która wydawała się narysowana rękami Stwórcy: góry pokryte krzakami i drzewami liściastymi poniżej. W tak wysublimowanym pięknie nie można przestać myśleć o małości człowieka i o wielkiej naturze, którą niestety niszczymy. W tych chwilach przypomniałem sobie fragment wiersza Rubéna C. Navarro, który mówi:

... popołudnie umiera za nas, jego krwawa agonia zmierzchu rani nas bardziej niż boli.

PRZYJAZD DO BUCARELI. PAMIĘĆ PRZESZŁOŚCI

Po siedmiu godzinach podróży, a może nawet dłuższej, prawie wyczerpani, ale w bardzo dobrym nastroju, dotarliśmy do Bucareli; O zmroku przeszliśmy przez coś, co mogło być placem i małym kościołem, a nie na szczycie miasta widzieliśmy franciszkańską misję Bucareli.

W świetle księżyca przebyliśmy część misji, która nawet w półmroku była doskonała; Pochodzący z okolicy nagle zaskoczył nas swoją obecnością (myśleliśmy, że nie jest pod opieką misji, prosząc nas o zapisanie naszego przybycia w notatniku w tym celu.

Powiedzieliśmy mu, że następnego dnia zwiedzimy to miejsce i poprosiliśmy go o pomoc. Dziś wieczorem pozostało tylko znaleźć miejsce na obóz, odpocząć po długiej podróży i niecierpliwie czekać na nadejście słońca.

Po rozstawieniu namiotów cieszyliśmy się przezroczystym niebem pokrytym gwiazdami oraz świeżym i czystym powietrzem, które prowadziło do refleksji, tak jak być może franciszkanie.

NIESAMOWITE PRZEBUDZENIE

Kiedy się obudziliśmy, nie mogliśmy uwierzyć we wspaniały obraz, który został nam przedstawiony. Tam, otoczona niebem i górami, była misja Bucareli, wielka, pełna historii: nasze wyzwanie.

Otoczeni mistyczną atmosferą rozpoczęliśmy naszą wycieczkę po okolicy, czekając zaledwie kilka minut na przybycie Don Francisco García Aguilar, któremu dziękujemy za cenną pomoc.

Pan García prowadził nas przez sypialnie, patio, jadalnię i kuchnię, rozmawialiśmy w czasie przeszłym, ponieważ po trochu po nich pozostaje. Z przodu po lewej stronie znajduje się kościół bez dachów, drzwi i podłóg ze zniszczeń Rewolucji; przy wejściu widzimy ofiary niesprzyjającej pogody: kilka miedzianych dzwonów zaraz się rozpadnie.

Budowa misji rozpoczęła się około 1797 roku; Został opuszczony po raz pierwszy w 1914 roku, w czasach Carranzy, pozostawiając ogromny kościół niedokończony. Jego budowę kontynuowano w 1917 r., Ale ostatecznie zawieszono ją w 1926 r., Kiedy prześladowano Calles. To samo stało się z miejscem zamieszkania franciszkanów

POWÓD MISJI

Powodem zbudowania misji pośrodku tej odległej Sierra była ewangelizacja niektórych rdzennych grup, między innymi Chichimecas. Po prawej stronie budynku, wokół ogrodu, znajdują się sypialnie ojców franciszkanów, bez stropów i ścian o wysokości około 5 m, każda oznaczona literą 8 od A do R. ). Po tej samej stronie znajduje się jadalnia, która ze względu na upływ czasu składa się tylko z kilku stolików wokół niej niczym ławka. W kuchni dym i sadza na ścianach świadczą o działalności misji prawie dwa wieki temu. Coś dziwnego w tym jest małe okienko, które w tamtym czasie miało obrotową szafkę do przenoszenia jedzenia do jadalni, unikając jakiegokolwiek kontaktu między uczniami a kucharzami.

Dormitoria seminarzystów, obecnie praktycznie zniszczone, znajdują się na tyłach budynku i otaczają ogród z fontanną pośrodku oraz kilkoma kwiatami i roślinami; Zakłada się, że misja gościła 150 kleryków i 40 księży franciszkanów.

Niektórzy twierdzą, że dusza rzeczy postrzega wrażenia; Przed przejściem przez misję myśleliśmy, że to doświadczenie jest wytworem naszej wyobraźni; Dziś jednak możemy powiedzieć, że w tej atmosferze spokoju i przystani ducha, być może na jego ścianach zaszyfrowana jest jakaś legenda, również przesiąknięta doświadczeniami tych mistycznych istot.

Wewnątrz misji znajduje się niewielka kapliczka, w której czasami odprawiana jest Msza św., Dzięki temu, że tubylcy z okolicznych miejscowości przyprowadzają księdza, głównie 4 października, kiedy to wspomina się św. Franciszka z Asyżu. W kaplicy jest tylko kilka rustykalnych drewnianych ławek, stolików, obrazów i różnych postaci: świętego Franciszka, świętego Józefa, dziewicy i Czarnego Chrystusa, który w tamtych czasach był rzadkością; na suficie widać zamazane upływem lat obrazy aniołów.

Cisza i spokój tego miejsca były takie, że mogliśmy usłyszeć oddech naszych towarzyszy, a także ich kroki na ceglanej podłodze. Wewnątrz znajdują się szczątki niektórych ludzi, którzy kontynuowali budowę kościoła, który nigdy nie został ukończony, na przykład pana Emeterio Ávili, który zginął podczas budowania misji, i Mariano Aguilera, który zmarł 31 lipca 1877 r.

Chcielibyśmy, żeby ściany opowiadały nam historię misji i widziały ją jak w jednym z tych starych filmów, które czasami lubimy; ale ponieważ jest to niemożliwe, staramy się zbadać pewne fakty dotyczące znalezionych tam przedmiotów: konfesjonał, świece i inne przedmioty, z których część już opisaliśmy.

Kiedy franciszkanie opuścili to miejsce, zabrali ze sobą minuty, gazety i nadzieję na ewangelizację tych ziem. Jakieś 25 lat temu, być może więcej, na misji przybył franciszkański gość, Francisco Miracle, który w połowie odnowił kuchnię i zbudował w tych miejscach 5-kilometrową lukę. Obecnie budynek ten pozostaje prawie całkowicie opuszczony i tylko pan Francisco García ostatecznie go odwiedza i zapewnia mu niewielką konserwację w ramach swoich ograniczonych możliwości.

WSKAZANIE ŻYCIA FRANCISZKAŃSKIEGO

W jednej z sal jest jeszcze jedna wskazówka na życie, jakie prowadzili franciszkanie. To kilka książek, „prawdziwych perełek”, czasopism i zdjęć, które najprawdopodobniej były częścią biblioteki. Jedno ze zdjęć ma ten podpis:

… Dedykuję tę pokorną pamięć samemu R.p. Guardian of Bucareli: Fray Isidoro M. Ávila w świadectwie wysokiego uznania i na znak bycia towarzyszem w nauce oraz w zarządzie Parroquia de Escanela San José Amoles, 17 stycznia 1913 r.

Vicente Aleman.

Nieznane historie, upadające mury i upadające marzenia franciszkanów zostały po kilku godzinach, ale nie bez pozostawiania nas z głębokim smutkiem z powodu niemocy ratowania tego, co grozi zagubieniem w górach. Ci, którzy mogliby zaludnić to miejsce, emigrują, ponieważ nie ma ziemi pod uprawę, a kilka upraw, które mogłyby rosnąć, jest atakowanych przez szkodniki. Jednak osiągnęliśmy nasz cel, a to pozostawiło nam niezapomniane wrażenia. „Prawdę mówiąc, aby zrozumieć naszą teraźniejszość, musimy znać przeszłość, a aby ją poznać, musimy zadbać o to, co z niej zostało”.

Zaczęliśmy z powrotem, teraz przez San Joaquín, wcześniej przekraczając rzekę. Podejście było trudne, ale nie mniej piękne niż zejście. Stopniowo misja pozostawała w oddali iz góry była postrzegana jako maleńki punkt w ogromie.

JEŚLI PRZEJDZIESZ DO MISJI BUCARELI

Będziesz musiał udać się do Sierra Gorda.

Z San Juan del Río jedź autostradą nr. 120 w kierunku Cadereyta. Jedź dalej w kierunku Jalpan i skręć w La Culata w kierunku San Joaquín.

Tam wybierz ścieżkę prowadzącą do miasta Bucareli, skąd wyłania się przepaść prowadząca do misji.

Źródło: Nieznany Meksyk nr 229 / marzec 1996

Pin
Send
Share
Send

Wideo: Dardo 4 Sierra Gorda Queretaro Sierra Gorda BUcareli Trail (Może 2024).