Impreza w miasteczku w rogu (Oaxaca)

Pin
Send
Share
Send

Talea de Castro, mówca i żyjący lud Zapoteków, rozciąga się na zboczu na wschodnim zboczu wielkich i wysokich wzgórz północnej Sierra Oaxaca, Sierra Juárez.

Mgła sięga tam, gdzie wieje wiatr i gwiżdże cisza. Mgła i mężczyźni, mgła i kobiety, wiatr i dzieci puszczające latawce, gdy pozwala na to pogoda i zimno. Schodząc ze szczytu pasma górskiego, w pełni wkraczasz do miasta. Przy wejściu papierowe flagi, niepowtarzalne tablice imprezowe (niekończące się imprezy…).

POSADAS

Bardzo wcześnie ludzie rozkładają kawę na matach, w każdym kącie, do którego dociera słońce, i obserwują chmury wypełnione wodą, aby jak najszybciej ją podnieść. Jest to czas cięcia kawy. O zmroku, przy wejściu do miasta, w kaplicy słychać dziecięce piosenki, modlące się pod opieką kobiety. Kiedy kończą modlitwę, dzieci pędzą splątanymi ulicami miasta (cement, tkana, brukowa lub czysta czerwonawa ziemia), aż dotrą do miejsca, w którym przyjmą pielgrzymów tej nocy. Są to dzieci pielgrzymów, które wtapiają się w chmury otaczające każdy dom, każda osoba udająca aniołów osadzonych w kawałku chmury.

Dorośli też biorą udział w procesji. Bardziej uroczysty, poważniejszy, późniejszy i bardziej skandaliczny. Gromadzą się wokół stołu. Ciemne dłonie podają im parujące filiżanki champurrado, memele z fasoli i krojony chleb. Muszą mieć siłę, by przenosić San José od domu do domu, prosząc o zajazd. I chociaż wiedzą, w którym domu zostaną przyjęci, zatrzymują się przy każdym z nich, aby poprosić o posadę, otrzymać „napiwki” dla San José… nawet jeśli dzieci sennie uciekają wśród chmur kopalu i modlitw śpiewaków.

I tak, noc po nocy. Po posadach, nowennie, nowym roku Królowie ... i przerwie, podczas której wszyscy przygotowują się do głównego święta roku: trzeciej niedzieli stycznia, kiedy mają obchodzić święto Słodkiego Imienia Jezus.

PRELUDIUM

Styczeń. W miarę zbliżania się festiwalu strome ulice miasta zapełniają się ludźmi, którzy wyemigrowali: krewni, którzy teraz mieszkają w mieście, przyjaciele, którzy przyjeżdżają z wizytą, dziwni zaciekawieni, którzy przybyli na zaproszenie lub przez przypadek. Ale zanim synowie marnotrawni Talei przybywają kupcy i ustawiają wielkie płótna po jednej stronie placu. Tam niestrudzeni merolicos, którzy sprzedają tworzywa sztuczne we wszystkich kolorach, będą żyć do końca imprezy, a gry będą instalowane tam, gdzie każdy wkłada pieniądze i prawie nigdy nie osiąga zysku.

Z jednej strony Indianie z sąsiednich miasteczek z ocote, tekstyliami, huarachami, kopalem, glinianymi garnkami, wszyscy noszeni na plecach z mocnym mekapalem na czołach przez wiele kilometrów. Są ubrani w wykonane przez siebie kostiumy, nie polegając na świecie zewnętrznym innym niż żywiołak.

Festiwal rozpoczyna się w piątek rano ubojem indyków i byków, które mają służyć za pożywienie dla całego miasta. Krwawy początek święta „Słodkiego Imienia Jezus”. Nikt nie zna powodu nazwy partii. Być może dlatego, że Talea nie jest miastem o wielkiej historii, ale została utworzona z części różnych miast. A mimo to stał się ważnym ośrodkiem gospodarczym do tego stopnia, że ​​posiada jedyną szkołę średnią w okolicy.

CALENDA

W piątkowe popołudnie zaczyna się kalendarz dziecięcy, na którym siedzą w maskach, kostiumach lub po prostu podartych ubraniach, aby „przejść niezauważenie”, choć wszyscy wiedzą, kto to jest. Całe miasto spaceruje ulicami i dociera do La Loma, które czasami służy jako lotnisko, a częściej jako szef piłki nożnej.

W nocy dorośli rozpoczynają swój kalendarz. Z przodu, w środku iz tyłu, dzieląc tłum, kapele idą z muzycznym zaproszeniem na każdej nucie; Idą kolejno ulicami miasta, aby zaprosić tych, którzy są trzymani w swoich domach, na wypadek gdyby się nie dowiedzieli.

Ludzie chodzą z reflektorami w dłoniach i od czasu do czasu zatrzymują się, aby tańczyć. Możesz przechodzić od grupy do grupy i widzisz tylko ludzi tańczących i śmiejących się. Pary tańczących mężczyzn i kobiet rozrzucone po całym mieście.

Chociaż taniec wydaje się bardzo prosty, próbowanie kroków jest trudne: trzymają się za ręce i wykonują ruch w jedną stronę, a następnie w drugą specjalnym ruchem stóp. Czasami ulice zwężają się i stają się dosłownie kamieniste, śliskie od nocnych kamyków.

Rakiety eksplodują przed masami ludzi, którzy biegną przez miasto: to więcej niż zaproszenie dla ludzi, to gromkie wezwanie do wzgórz pełnych mgły, wiatrów i chmur, aby wiedzieli, że człowiek gór ma również swój ważne miejsce.

Dwie duże drewniane lalki („świstaki”) przebrane za mężczyznę i kobietę skaczą w tańcu po drogach. Mężczyźni, którzy nimi poruszają, wspinają się pod ich ubranie, zakładają oparcie na ich ramiona, chwytają wewnętrzne uchwyty najlepiej, jak potrafią i robią wszystko, co w ich mocy, aby je ożywić. Tłum chwyta ich ręce, naciąga spódnice i tańczy wokół nich jak małe pary obok każdego ze świstaków wysokich na 5 metrów.

Nikt nie może stać w środku dłużej niż 20 minut i wszyscy wychodzą ociekający potem. Do późnej nocy calenda vay przychodzi i zatrzymuje się na szerokich schodach, aby każdy mógł tańczyć.

PRZEDDZIEŃ

Sobota to wigilia. Do tego czasu goście zapełnili większość domów w pobliżu centrum zgiełku, prosząc o posadę. Ci, którzy nie mają krewnych w mieście i przyjeżdżają sprzedać swoje towary lub kupić potrzebne im rzeczy, przebywają bezpłatnie na brzegach miasteczka, gdzie w zamian za prośbę otrzymują miejsce do spania, a czasem pożywienie.

Wigilia to dzień procesji tych, którzy reprezentują Sweet Name, do La Loma, dzień, w którym rozpoczyna się turniej koszykówki, w którym tancerze zbierają się w pewnym domu i schodzą wszyscy razem do atrium kościół, uroczyście i elegancko ubrany. Tam będą tupać po ziemi swoimi skokami, swoimi obrotami, ich ciągłym mieszaniem się z uderzeniami drewnianych mieczy, z kolorowymi wstążkami i lusterkami zwisającymi z każdego skafandra. To dzień, w którym oficjalnie się spocili: ćwiczyli od tygodni. Od czasu do czasu zatrzymują się, wychodzą w cień i piją napój gazowany, a ich twarze ociekają potem.

Wewnątrz kobiety modlą się w towarzystwie orkiestry.

Ludzie przychodzą zobaczyć, usatysfakcjonować swój wzrok, słuch i tęsknoty tym, co można znaleźć na środku placu tego miasta rozrzuconego po zboczu góry: kolorowe, taneczne towary, które inni ludzie przywieźli z innych miejsc , muzyka prestiżowych zespołów górskich. Choć prawie wszyscy idą rano na przerwę kawową, to po południu starają się swobodnie skorzystać z okazji i wyrwać się z monotonii codziennej pracy.

Gry

Przed kościołem niektórzy mężczyźni poświęcają się ustawieniu dużej drewnianej belki. Chociaż czasami - kilka razy - ustawiali je poziomo, aby najmniejsi chłopcy mogli w nich uczestniczyć, preferowany jest ten pionowy. To jest wyzwanie. Powyżej nagrody: ubrania, upominki i gotówka. To najbardziej wyczekiwany moment. Niektórzy zgodzili się pracować jako zespół i odebrać nagrodę. Próby następują jedna po drugiej, a sebum rozmazuje się na ubraniach uczestników, ale żadna z nich nie kończy się sukcesem. Szyje męczą się patrzeniem w górę, czekaniem.

Zwycięzca, bez względu na to, jak się tam dostać, obniży nagrody, ale przed zejściem musi zapalić zamek na szczycie. Zapałka, chmura dymu i 10-sekundowy limit na dotarcie do ziemi, zanim wybuchnie.

Dzieci na szczycie wzgórza spędzają dzień uczestnicząc w organizowanych dla nich zabawach. Dla rozrywki ludzi jest turniej koszykówki, tańce, serenady. Ci, którzy zagrają, pochodzą z Okręgu Federalnego i Puebla. Jedyny problem z wygraną tych drużyn polega na tym, że muszą one zabrać do domu nagrody: dużego wołu, konia lub muła.

NIEDZIELNA NOC

W niedzielę wieczorem ludzie mieszają się z dumnymi zwycięzcami kija, sportowcami, którzy wywalczyli pierwsze miejsce w koszykówce, uczestnikami tańców, chrzczonymi dziećmi w ramionach matek. Wszystko świeżo wykąpane.

Zmęczeni obok kościoła tancerze wciąż skaczą po ziemi i biją się po plecach. Krótko mówiąc, czekaj na prawdziwe przedstawienie siedząc na skraju boiska, na ławkach w parku lub rozmawiając gdziekolwiek.

O jedenastej w nocy, po mszy, zaczyna się to, na co czekali. Od początku dnia, przez czas, który wydawał się nieskończony, kilku mężczyzn nalegało na złożenie i wzniesienie wieży z cienkiego drewna. Teraz jest gotowy i możesz zobaczyć figury na ramie i wątki wiszące ze wszystkich stron. I nagle ktoś zapala papierosa, a wraz z nim długi knot. Ogień wznosi się powoli, aż dociera do urządzenia, które zapala się i wiruje. Zbudowane w ten sposób zamki wymagały dużo pracy, a twórcy mają tylko nadzieję, że będą działać zgodnie z planem.

Sam zamek trwa 15-20 minut. Każda sztuczka jest nowa, a ostatnia (róża, która otwiera i zamyka swoje płatki ognia) wywołuje okrzyk zdumienia. Twarz nauczyciela zarysowuje szeroki uśmiech.

Po skończeniu następują „byki”. Dwanaście ognisk, które mężczyźni rzucają na ramiona i razem z nimi pędzą tłum, który chowa się przed skutkami ognia.

W górze rakiety eksplodują przez wypełnione wodą chmury.

FINAŁ

Tak opowiedziana partia nie wydaje się zbyt atrakcyjna; ale musisz tam być, otoczony słowami Zapoteków, chlebkami jajecznymi, świeżo upieczonymi tamalesami i kubkami pełnymi champurrado: taniec w cieniu drogi wśród ponadludzkiego tłumu; posłuchaj i poczuj bardzo skuteczne domowe środki zaradcze: posłuchaj wypowiedzi losbidó (dzieci): „Po co ci ta maszynka do golenia?” „Na wypadek, gdybym złapał zwierzę w lesie” „A ty co robisz?” - Ai rzucam mu to. - A co, jeśli w to nie trafisz? "Ai biegnę."

Następnie zostaje odkryta pośród cyklonu starych tradycji, które nieustannie docierają ze wszystkich części miasta, od wszystkich ludzi. A potem okazuje się, że żadne miejsce wcześniej nie pozostawiło wrażenia opuszczenia domu. To jest magia miasta Zapoteków.

JEŚLI POTRZEBUJESZ DO VILLA SAN MIGUEL TALEA DE CASTRO

San Miguel Talea znajduje się w Sierra de Juárez, na obszarze znanym jako „Los Pueblos del Rincón”. Jest to obszar żyznych krain kawy i nieokiełznanych Zapoteków, którzy podążali własną drogą. Talea pochodzi od zapoteckiego słowa Itac-Lea, które oznacza „czekanie na patio”. (Należy powiedzieć, że wszystkie miasta w górach w jakiś sposób zwisają ze wzgórz). Jest wójtem gminy o tej samej nazwie, należącej do dzielnicy Villa Alta.

Talea jest stosunkowo nowym miastem Zapoteków, ponieważ zostało utworzone jako centrum handlowe na początku tego wieku lub pod koniec przeszłości. Być może jest to powód, dla którego święto ludu Zapoteków (w tym język, ponieważ dzieci rzadko nim mówią), nadal jest bramą do wielu miast na tym obszarze.

Aby się tam dostać, należy jechać autostradą 175 (Oaxaca do Tuxtepec), a w miejscowości Ixtlán de Juárez zjechać zjazdem w góry. Oto stacja benzynowa. Stąd wszystko jest pod górę, aw miejscu zwanym Maravillas zaczyna się zjazd po bardzo stromej polnej drodze. W tym obszarze zaleca się jazdę z zachowaniem szczególnej ostrożności. W pewnej odległości znajduje się kaplica z dziewicą. Z tego miejsca widać miasto Talea i wystarczy podążać główną drogą, pozostawiając tę, która prowadzi w lewo. Zakwaterowanie można znaleźć w samym centrum miasta, gdzie znajduje się kilka hoteli.

Źródło: Nieznany Meksyk nr 228 / luty 1996

Pin
Send
Share
Send

Wideo: Imprezy podczas BŚC (Może 2024).