Porzucenie Monte Alban

Pin
Send
Share
Send

Rolnicze tarasy Xoxocotlán, Atzompa, Mexicapam i Ixtlahuaca już się zmęczyły, a deszcz był bardzo zły.

Panowie zrozumieli, że Cocijo wymusza to, co mędrcy widzieli w książkach i potwierdzali różnymi znakami: zbliża się głód, jak ten z poprzedniego cyklu: sowa nie przestawała śpiewać swojej pieśni. Główni lordowie opuścili już kilka księżyców temu, po silnym trzęsieniu ziemi, które zasygnalizowało ich czas na odejście. Wiadomo było, że mieli już inną siedzibę, w Dolinie, gdzie kiedyś znajdowały się małe, dopływowe miasteczka. Tam udali się ze swoimi rodzinami i sługami, aby osiedlić się i zacząć od nowa, zasiać ziemię, utworzyć nowe skupiska ludności, z którymi Benizáa znów będą silni, chwalebni i zdobywcy, tak jak było to ich przeznaczeniem.

Duża część miasta została opuszczona; to, co niegdyś było wspaniałe ze względu na kolor i ruch, dziś wygląda na zawalone. Od dawna nie remontowano świątyń i pałaców. Wielki Plac Dani Baa został zamknięty wielkimi murami przez ostatnich lordów, próbujących uniknąć ataków południowych armii, które zdobywały wielką moc.

Niewielka grupa, która pozostała, po raz ostatni ofiarowała swoim bogom kopalowe kadzidła; Powierzył swoich zmarłych władcy cieni, bogu Batowi, i sprawdził, czy rzeźby węży i ​​jaguarów z zburzonych świątyń są widoczne, aby chronić ukochane duchy, które pozostały tam podczas jego nieobecności. Podobnie Benizáa zadbali o to, by pozostawić widocznych wielkich wojowników wyrytych na nagrobkach, aby zastraszyć szabrowników. Wzięli miotły i po raz ostatni zamiatali swoje domy, kierując się schludnością, która charakteryzowała ich wielkich panów i kapłanów, i ostrożnie składali drobne ofiary w miejscach, które były ich mieszkaniami.

Mężczyźni, kobiety i dzieci zawinęli swoje rzadkie penisy, broń, narzędzia, gliniane przybory i niektóre urny swoich bogów w koce, aby towarzyszyć im w ich podróży, i rozpoczęli swoją drogę do niepewnego życia. Taki był ich smutek, że kiedy przechodzili obok wielkiej Świątyni Wojowników, w kierunku południowej strony Wielkiego Placu, nawet nie zauważyli zwłok starego człowieka, który właśnie umarł w cieniu drzewa i został w tyle. cztery wiatry, jako cichy świadek końca cyklu mocy i chwały.

Ze łzami w oczach brnęli ścieżkami, które wcześniej były wesołymi drogami kupców. Niestety, odwrócili się, by ostatni raz spojrzeć na swoje ukochane miasto iw tym momencie panowie wiedzieli, że nie umarła, że ​​Dani Báa zaczynała od tej chwili na swojej drodze do nieśmiertelności.

Źródło: Fragmenty historii nr 3 Monte Alban i Zapotekowie / październik 2000

Pin
Send
Share
Send

Wideo: Ancient Monte Alban And Its Mysteries (Wrzesień 2024).