Rzeka Xumulá: ujście piekła (Chiapas)

Pin
Send
Share
Send

Dżungla Chiapas to jeden z najbardziej fascynujących regionów do zwiedzania: jest to miejsce rwących rzek i wydaje się, że Chac, bóg deszczu, osiedlił się na tym rozległym zalesionym obszarze o powierzchni 200 000 km2, aby stworzyć gigantyczny ogród wodny.

Pachila lub Cabeza de Indios, jak się tu nazywa, jest jedną z najpiękniejszych rzek na planecie, ponieważ po utworzeniu pięciu pięknych wodospadów wlewa opalizujące, błękitne wody do zielonej i tajemniczej Xumulá.

Pierwszą rzeczą, jaką robimy, aby przygotować naszą wyprawę, jest przelot nad kursem Xumulá, aby dowiedzieć się więcej o jego pochodzeniu, ponieważ wiemy tylko, że w Chol jego nazwa oznacza „dużo wody wydostającej się z góry”, a tak naprawdę z powietrza Zdajemy sobie sprawę, że ta rzeka przecina górę na pół, zostaje zapakowana i nagle znika, jak gdyby została połknięta przez gigantyczne sklepienie, aby wynurzyć się dalej przed trzewiami ziemi i utworzyć bystrza, które niosą objętość wody 20 m3 na sekundę, i wpadają do naturalnego tunelu, który wydaje się całkowicie niedostępny.

W jednym szeregu, prowadzeni przez Tzeltalów z tego obszaru, schodzimy po błotnistym zboczu, które staje się coraz bardziej strome i zmusza nas do użycia maczet z większą siłą. Kilka godzin po przejechaniu przez miasto Ignacio Allende i po ciężkim spacerze dotarliśmy na szczyt kanionu, gdzie rzeka Xumulá gwałtownie eksploduje od skały do ​​skały, po czym spływa w dół. Tam oczyszczamy polanę, aby założyć obóz, na którym będziemy spędzać 18 dni eksploracji i filmowania.

Pierwszą rzeczą, jaką zrobiliśmy po osiedleniu się, było znalezienie sposobu na dostęp do rzeki i w tym celu zeszliśmy po pionowych ścianach wąwozu, uważając, aby nie pomylić liny, która nas podtrzymuje, z żadną winoroślą, którą musimy przeciąć, aby przejść dalej: uciążliwa praca w tak gorącym i wilgotnym środowisku. Następnie idziemy w górę rzeki i po przejechaniu zakrętu docieramy do boquerón, w którym próbujemy pływać, ale prąd, zbyt gwałtowny, nam przeszkadza, więc docieramy do brzegu wiedząc, że eksploracja po tej stronie nie jest możliwa.

W drugiej próbie znalezienia dostępu docieramy na szczyt skalnego mostu, gdzie 100 m poniżej Xumulá wchodzi w ziemię. W środkowej kondygnacji mostu dopływ wylewa swoje wody jak płynna kurtyna w głównym biegu, aw tym miejscu panuje mgła i wilgoć. Lina ślizga się po bloczku i gdy schodzimy w dół, ryk narasta, staje się ogłuszający, a wodospad rozpryskuje się na ścianie ogromnego lejka. Jesteśmy przy wejściu do piwnicy: ujście piekielne ... Z przodu, w czymś w rodzaju naczynia o średnicy 20 m, woda bulgocze i uniemożliwia przejście; poza tym widać czarną dziurę: tam zaczyna się nieznane. Zastanawiamy się, jak daleko zabierze nas ta burzliwa ciecz?

Po serii wahadłowych przejazdów znaleźliśmy się po drugiej stronie diabolicznego kotła, przy wejściu do ciemnego i zadymionego tunelu, gdzie gwałtowny prąd powietrza zasysa krople i utrudnia nam dostrzeżenie, co dalej z powodu uderzającej w nas wody. Patrzymy w górę na sufit, widzimy kłody utknięte na wysokości 30 metrów i nasza wyobraźnia zaczyna pracować nad tym, co by się stało, gdyby była ulewa w górze rzeki: powódź tej wielkości i stajemy się niezidentyfikowanymi obiektami pływającymi.

Ostrożnie zbliżyliśmy się do rzeki. Ciekła masa jest ściskana w szerokim na dwa metry korytarzu, śmiesznej przestrzeni między dwiema pionowymi ścianami. Wyobraź sobie siłę prądu marszczącego powierzchnię wody! Wahamy się, dociera do nas hałas, mijamy ostatni węzeł liny zabezpieczającej i ciągniemy nas jak skorupka orzecha włoskiego. Po pierwszym wrażeniu próbujemy hamować, ale nie możemy, bo ściany są gładkie i śliskie; lina ślizga się z pełną prędkością, a przed nami jest tylko ciemność, nieznane.

Przyspieszyliśmy korzystanie z 200 m liny, którą nosimy, i rzeka pozostaje taka sama. W oddali słychać ryk kolejnego wodospadu, gdy galeria zdaje się rozszerzać. Czujemy, że nasze głowy dudni z powodu hałasu, a nasze ciała są przemoczone; na dziś wystarczy. Teraz musimy walczyć z prądem, wiedząc, że każde uderzenie przynosi nam światło.

Poszukiwania trwają, a życie w obozie nie jest zbyt spokojne, ponieważ każdego dnia trzeba podnieść 40 litrów wody rzecznej przez 120 m pionowych ścian. Tylko deszczowe dni ratują nas przed tym zadaniem, ale gdy trwa, wszystko zamienia się w błoto, nic nie wysycha i wszystko gnije. Po tygodniu w tym ekstremalnym reżimie wilgotności, materiał filmowy ulega rozkładowi i między soczewkami obiektywów aparatu powstają grzyby. Jedyne, co się opiera, to duch grupy, bo każdego dnia nasze poszukiwania prowadzą nas dalej w stale rozwijającej się galerii. Jak dziwnie pływa się w ten sposób pod dżunglą! Sufit jest ledwo zauważalny i od czasu do czasu przeraża nas szum potoku, ale są to tylko dopływy, które wpadają przez szczeliny w jaskini.

Ponieważ zabrakło nam 1000 m liny, którą nieśliśmy, musieliśmy udać się do Palenque po więcej, aby użyć jej, gdy byliśmy pod prąd, a gdy wróciliśmy do obozu, spotkała nas nieoczekiwana wizyta: mieszkańcy w emeryturze La Esperanza, które jest po drugiej stronie wąwozu, czekali na nas uzbrojeni w maczety i karabiny; było ich bardzo dużo, wydawali się źli i niewielu mówiło po hiszpańsku. Przedstawiamy się i pytamy, dlaczego przyjeżdżają. Powiedzieli nam, że wejście do leja znajduje się na ich ziemiach, a nie na tych z innego miasta, jak nam powiedzieli. Chcieli również wiedzieć, czego szukamy poniżej. Powiedzieliśmy im, jaki jest nasz cel, i stopniowo stali się bardziej przyjaźni. Zaprosiliśmy niektórych, aby zeszli z nami, co wywołało wybuch śmiechu i obiecaliśmy, że po zakończeniu eksploracji przekażemy ich do ich wioski.

Kontynuujemy nasze wyprawy i ponownie poruszamy się po niesamowitej galerii. Dwie łodzie podążają za sobą, a kamera rejestruje to, co widać przez zasłonę mgły. Nagle dochodzimy do odcinka, na którym prąd jest spokojny i wiosłując w ciemności odwijamy linę, która jest naszą pępowiną. Nagle zwracamy uwagę, ponieważ przed nami słychać bystrza i jesteśmy czujni. Poprzez hałas słychać dziwne krzyki, które przyciągają naszą uwagę: to jaskółki! Jeszcze kilka łopatek iw oddali ledwo widać niebieskawe światło. Nie możemy w to uwierzyć… wyjście Hurra, przedostaliśmy się!

Nasz krzyk rozbrzmiewa w jamie i wkrótce utoniemy z całą drużyną. Zostaliśmy oślepieni promieniami słońca i wszyscy wskoczyliśmy do wody z podekscytowaniem i podnieceniem.

Przez 18 dni rzeka Xumulá zapewniała nam ekscytujące i trudne chwile. Byli to dwa tygodnie eksploracji i filmowania w tej podziemnej rzece, najbardziej niesamowitej w Meksyku. Z powodu tak dużej wilgotności i pary nie wiemy, co zostało sfilmowane, ale mamy nadzieję, że mimo niesprzyjającej pogody udało nam się coś uratować.

Po raz ostatni przywitają nas jaskółki. Cieszymy się, ponieważ udało nam się przekonać Xumulá do ujawnienia swojej dobrze bronionej tajemnicy. Niebawem polana naszego obozu znów zostanie zarośnięta i nie będzie już śladów naszego przejścia. Teraz myślimy o imprezie z mieszkańcami La Esperanza. Jak im powiedzieć, że znaleziony skarb był wtedy, gdy marzenie się spełniło? Bóg deszczu nas nie oszukał. Dziękuję Chac!

Pin
Send
Share
Send

Wideo: Z biegiem rzeki (Może 2024).